Piękno Grecji doceniło już wielu podróżników, i to od czasów starożytnych! Manuka odkrywa grecką radość życia, sprawdza nietypowe zastosowania morwy i pije kawę… po grecku!
Mam przeczucie, że w Grecji mi się wyjątkowo spodoba. Mój przyjaciel Nikos odbiera mnie z portu w Salonikach i ruszamy w rejs przez błękitne wody Morza Egejskiego! Nic, tylko wyłożyć się na pokładzie i rozkoszować słońcem i wspaniałymi widokami. No, może jeszcze tylko bym się czegoś napił. „Jamas!”, woła do mnie znad kieliszka ouzo rozpromieniona Voula, żona Nikosa. „Na zdrowie!”, odpowiadam z błogim uśmiechem.
Kefi, czyli radość życia
Niejeden przybysz dziwił się tej radości, którą Grecy przejawiają we wszystkich aspektach życia. Kefi bywa też określane jako pasja, entuzjazm, obezwładniające emocje, gorączkowy nastrój – i choć nie w każdym przypadku kefi to w pełni pozytywne uczucie, zazwyczaj oznacza po prostu wyraz radości.
Niektórzy Grecy uważają jednak, że kefi doświadcza się nie tylko w czasach szczęścia i spokoju, ale przede wszystkim w trudniejszych chwilach. To kulturowo zakorzenione poczucie, że trzeba zawsze myśleć optymistycznie. Kefi to pójście na tańce z przyjaciółmi, dobry dzień w pracy, wypoczynek na plaży – wyjątkowa grecka cecha, cieszenie się swoją kulturą i dobra zabawa.
Bajkowy widok z jednej z greckich wysp.
Grecja: wielkie bogactwo natury
Nietrudno cieszyć się życiem w tak pięknym miejscu: Grecja uważana jest za najbardziej różnorodny botanicznie kraj w całym basenie Morza Śródziemnego – zresztą, to właśnie dlatego powstaje tutaj tak pyszny miód (równie smaczny, co mój imiennik, Miód Manuka z Nowej Zelandii). Tysiące kwiatów i ziół, roślinność górska czy typowa dla wybrzeża – niezależnie od pory roku i regionu w Grecji zawsze nas coś zachwyci.
Dziewicza natura inspirowała nawet w czasach starożytnych: już Arystoteles stworzył pierwszą systematykę roślin i zwierząt, a greckie damy wykorzystywały rozmaite dobrodziejstwa natury dla poprawienia urody. Od oliwy z oliwek i złocisty miód, których używano do nawilżenia, aż po olejek migdałowy, stosowany do włosów.
„Dawniej używano także owocu morwy jako naturalnego kosmetyku”, opowiada mi Voula, która bardzo interesuje się historią swojego kraju. „Greczynki robiły z niego barwnik do ust i róż do policzków”. Wysuszone płatki kwiatów i owoce morwy, zmieszane z wodorostami, dawały piękną, różową barwę.
Już starożytne elegantki wykorzystywały owoce morwy do barwienia ust i policzków.
Glinka we wszystkich kolorach
Inny sekret urody, znany w Grecji od wieków, to glinka: bogata w mikroorganizmy, pozostałości roślin i minerały nagromadzone w niej przez setki lat. Dzięki temu ma właściwości oczyszczające i nawilżające i może być wykorzystywana w rozmaitych maseczkach i kuracjach na włosy czy skórę.
Voula wyjaśnia mi, że są różne rodzaje glinek, a ich kolor zależy od składu. „Najbardziej lubię zieloną glinkę, jest bogata w magnez, krzemionkę i wapno. Bardzo dobrze radzi sobie z przetłuszczonymi włosami”, mówi, i podaje mi przy tym przepis na ulubioną maseczkę.
Maseczka na przetłuszczające się włosy
Wymieszaj 2-4 łyżki zielonej glinki z odrobiną wody – tak, by powstała gęsta pasta. Wetrzyj w skórę głowy, zostaw na pół godziny, potem zmyj i umyj włosy jak zwykle.
Greckie pyszności… na talerzu!
Gdybym codziennie jadł tak dobrze jak Grecy, to moje kefi wzniosłoby się pod niebiosa… kuchnia śródziemnomorska uważana jest ogólnie za bardzo korzystną dla organizmu. Z uwagi na ciepły klimat świeże warzywa są tu dostępne przez cały rok. Poza tym słynna grecka oliwa z oliwek czy sery, zwłaszcza ser feta – delicje!
Nasz rejs powoli dobiega końca, zasłużyliśmy na porządny posiłek. W jednej z portowych restauracji zajadamy się morszczukiem – to tradycyjne danie na Dzień Niepodległości, ale smakuje pysznie każdego dnia– do tego horiatiki, czyli sałatka grecka, i nieodłączny dip tzatziki!
Na deser zamawiam malutkie pączki, zwane loukoumades. Do tego kawa po grecku, zaparzana w specjalnym dzbanuszku, czyli briki. Cały świat zna ten napój jako „kawa po turecku”, ale w Grecji z uwagi na trudną przeszłość tych dwóch narodów określenie „po turecku” nie funkcjonuje. Za to sama kawa smakuje pysznie. Pełna błogość. Chyba o to chodzi w tym całym kefi…
Grecka kawa, zaparzana w specjalnym dzbanuszku, na świecie określana jest raczej jako „kawa po turecku”.
Co prawda trudno zapakować kefi do słoiczka w ramach pamiątki, ale na pewno zapamiętam tę kolację w porcie, w promieniach zachodzącego słońca. A żeby nie wracać z pustymi rękami, wypełniam bagaż sporym zapasem oliwy z oliwek. Przyda się do doprawienia greckiej sałatki!